czwartek, 3 listopada 2011

sny

miewam czasem dziwne sny, ale te z wczorajszo-dzisiejszej nocy naprawdę się postarały. jeden był najdziwniejszy na świecie - i założę się, że można by go nieźle zanalizować.

w owym śnie występowała moja od pięciu lat świętej pamięci babcia j. (chociaż używanie słowa "święta" w jej kontekście jest raczej sporym nadużyciem). babcia miała takie wiadro z różnymi szczotkami i miotłami i chodziła od mieszkania do mieszkania w kamienicy, w której mieszkała za życia, proponując ludziom czyszczenie kominów. (w śnie wyglądało na to, że do każdego mieszkania przynależał jeden komin).

zastąpiłam babcię, która musiała pójść do lekarza (chociaż za życia nieczęsto to robiła).

pamiętam to zdenerwowanie we śnie, że muszę chodzić po obcych ludziach (to nie była babci - a kiedyś i moja - klatka) i pytać ich, czy nie chcą, żeby im wyczyścić komin. pamiętam dobrze, że byłam pewna, że będą mnie spławiać, że to się nie uda.

i tak też było.

pukałam zawzięcie do drzwi. na parterze nikt nie otworzył. na pierwszym, w jednym mieszkaniu zostałam spławiona. w drugim za to otworzył mi młody chłopak. kiedy zaczęłam mówić, po co przyszłam, ostentacyjnie podgłośnił muzykę tak, żeby mnie zagłuszyć. musiałam prawie krzyczeć, żeby się przez nią przebić.

na szczęście jego ojciec, który wyszedł z mieszkania zaraz po otwarciu drzwi, dzięki temu mnie usłyszał. i okazało się, że akurat ich komin potrzebuje wyczyszczenia. to ten marmurowy.

pamiętam, że patrząc na miotły i szczotki zastanawiałam się, jak ja mam teraz całą akcję czyszczenia marmurowego komina przeprowadzić. wtedy wróciła babcia z watą w uchu, bo okazało się, że miała zapalenie ucha.

a potem obudziłam się z zapchanymi zatokami.

ciekawe, co na to senniki?

.

4 komentarze:

  1. ja jestem pod wrazeniem ze wszystko to zapamietalas :) ja nawet moje najbardziej niesamowite sny szybko zapominam, chociaz zawsze obiecuje sobie ze opowiem wszystkim...

    OdpowiedzUsuń
  2. no ja raczej też rzadko tak sny zapamiętuję, ale ten zapamiętałam wyjątkowo dobrze, bo wydawał się jakiś taki niesamowicie realistyczny. że aż sama byłam zaskoczona, kiedy się z niego obudziłam.

    OdpowiedzUsuń
  3. No ja Ci powiem, że i Freud, i Jung, i Eliade dużo by tu mieli do powiedzenia. Komin to bardzo symboliczna część domu...

    OdpowiedzUsuń
  4. no tak, Freud i komin to taka właściwie oczywista oczywistość...

    OdpowiedzUsuń