ten moment, kiedy wychodzisz z biura i wiesz, że następnym razem wejdziesz do niego dopiero za dwa tygodnie.
ale żeby dotrzeć do tego momentu, musiałam odrobić swoje.
nie było lekko.
musiałam namalować obraz.
napisać wiersz.
wyznać największe grzechy.
i wywróżyć sobie przyszłość. (chyba całkiem nieźle sobie wywróżyłam).
rozpakować prezenty.
i zrobić jeszcze wiele różnych zadań, które zgotowały mi cudowne, drogie i nieocenione kooleżanki we wdzydzkim raju.
a po tym wszystkim jeszcze popłynąć w babski rejs.
i jeszcze tylko przeżyć intensywny tydzień roboczy. i pora zacząć się pakować.
na szczęście w pracy godnie wyposażyli mnie na nadchodzącą podróż.
która już w poniedziałek o świcie.
c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz