chciałam napisać dzisiaj o tym, jak to łatwo załatwić ślub w paryżu. bo sama chciałam wiedzieć, a nikt nigdzie nie pisał.
no ale ktoś mnie tam gdzieś telepatycznie usłyszał i okazało się jeszcze, że jest conieco do załatwienia. więc jak tylko potwierdzę, że nie ma przeszkód oraz że poczta polska działa sprawnie, to wtedy już na pewno.
napiszę.
w międzyczasie odpukuję w niemalowane i spluwam przez ramię (a nie, nie spluwam, bo moja górna warga wciąż jest w niekontrolowanym spoczynku od znieczulenia dentystycznego i mogłabym opluć się nie tam, gdzie trzeba. później.)
bo jak niektórzy z was pewnie wiedzą, ja się tak zawsze boję na zapas. że się nie uda. że się zepsuje.
(jak dostałam pierścionek to chyba przez dwa tygodnie śniło mi się, że wypadł z niego brylant. no tak już mam. a o pierścionkach też będzie.)
więc na wszelki wypadek trzymajcie kciuki, a ja potem o wszystkim wam opowiem.
ament.
Trzymam!
OdpowiedzUsuńPowodzenia zatem... :)
OdpowiedzUsuń