pierwsze prawdziwie wiosenne słońce wywołało plagę piekących czerwonych krostek nad moimi obojczykami. wygląda na to, że upodobnianie się do mamy postępuje - nie tylko mieszają mi się słowa (swoją drogą, ta przypadłość postępuje również, galopuje nawet bym powiedziała), ale uczulają mnie promienie słoneczne. a kto to widział.
chyba, że to słońce staje się jakieś takie agresywne.
a tak poza tym, ciągle się gubię. wiem, że cel, do którego chcę trafić, jest gdzieś w pobliżu. tylko za cholerę nie wiem, jak tam trafić.
co ma tę jednak zaletę, że trafiam w różne fajne miejsca.
jak na gdyniankę, wyjątkowo gdański weekend.