środa, 21 grudnia 2011

piątek - wieczór

kolejka skm. wagon z tych nowych, na wzór metra, dwa rzędy siedzeń wzdłuż wagonu, naprzeciwko siebie.

naprzeciwko mnie siedzą dwie kobiety. jedna starsza, dostojna (by nie powiedzieć, przystojna). zmierzająca pewnie gdzieś ku siedemdziesiątce. bardzo gustownie ubrana. i umalowana. piękną twarz pokrywa wyraźna już siatka zmarszczek i bruzd przecinających zaskakująco gładką skórę. jakby po prostu pogniecioną od nadmiernego składania na różne strony.
policzki przykrywa delikatny acz wyraźny róż. oczy przydymione ciemnym cieniem, rzęsy starannie wytuszowane. usta podkreśla stonowana szminka.

dwa siedzenia dalej siedzi kobieta młoda. lat może dwadzieścia kilka. niespecjalnej urody. raczej z tych szarych myszek, niczym nie wyróżniających się z tłumu. rozmarzonym wzrokiem patrzy nie wiadomo gdzie, na jej twarzy gości nieobecny uśmiech.

młoda kobieta zaczyna nerwowo przywiązywać do ramienia torby szeroką różową atłasową wstążkę. kilka razy luzuje i zaciska, wiąże w kokardę i zaraz z powrotem rozwiązuje. (oho, chyba randka w ciemno jakaś się szykuje - myślę do siebie). jeszcze raz zawiązuje kokardę. po chwili postanawia jednak ją rozwiązać i - pozostawiając wstążkę przywiązaną - chowa wiszące jej końce do środka torby. upewnia się jeszcze, że są dobrze schowane. (co utwierdza mnie w moim podejrzeniu, pewnie po prostu zostawia sobie furtkę, w razie, gdyby jednak trzeba było uciekać, myślę sobie. spryciara).

w międzyczasie z kieszeni jej płaszcza wypada błyszczyk i ląduje na pustym siedzeniu dzielącym obie kobiety. starsza po chwili orientuje się i podaje go młodszej mówiąc "to pani?". młodsza, wyraźnie skrępowana, lekko się rumieni, dziękuje, bierze błyszczyk do ręki i - już bardziej do siebie - mówi, jakby się usprawiedliwiając, z wyraźnie nerwowym uśmiechem: "taka jestem zestresowana". jeszcze raz poprawia wstążkę zawiązaną na torbie.

zbliżamy się do stacji kurort. młodsza wstaje, upewnia się jeszcze raz, czy wstążka jest dobrze zawiązana i odpowiednio schowana (dając możliwość szybkiego zawiązania kokardy lub ewentualnego zakrycia ramieniem, w zależności od potrzeby - to oczywiście sobie dopowiadam).

ja też wysiadam.

piękna, dostojna starsza pani jedzie dalej.

2 komentarze:

  1. A może było odwrotnie? Znaczy dostojna pani na randkę w ciemno? Co człowiek to historia, czasem bardzo zaskakująca:)

    OdpowiedzUsuń
  2. oj, jak ja lubię takie wymyślanie ludzkich historii w komunikacji miejskiej. ;)

    OdpowiedzUsuń