pies zepsuł nam naszą sieć bezprzewodową "luje" bo najwyraźniej próbowała wydostać się przez okno. czemu to już nie wiadomo, może w zemście za wizytę u weteryniarza, który nazwał ją neurastenikiem. przecież każdy neurastenik by się zdenerwował.
ślimaki dalej okupują wszystkie chodniki na kamiennej, i schody, po których schodzimy na spacer z psem, a zaraz za rogiem jest morze. i dom marynarza, pod którym w schronieniu drzew, obok malutkiego skwerku, dalej sypia troje gitów: pani gitowa i dwóch panów gitów.
kiedy idziemy na wieczorny spacer, z reguły już spod drzew słychać chrapanie. kiedy wychodzę z psem rano o 8.15, zwykle są już w trakcie porannej toalety na skwerkowej ławce.
a pani gitowa panom gitom czupryny do porządku doprowadza.
o 8.15 morze jest srebrne a na horyzoncie majaczą szare cienie statków.
ot, i tak płynie wszystko. razem z tymi statkami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz