wtorek, 7 lutego 2012

wieczory z ali*

ubiegły rok był dla mnie straszliwie ubogi w książki. nie dlatego, że ich nie było - były, a jakże. tylko że ja nie mogłam ich czytać.

nie mogłam się skupić na zdaniach. rozpoczynałam kolejne książki i porzucałam je na różnych etapach naszej relacji czytelniczej. po kilku stronach. w połowie. a nawet niewiele przed końcem. po prostu je zostawiałam. a potem w ogóle przestałam brać do rąk

po trosze obwiniam za to zalew wirtualnych wiadomości, w których doszczętnie się zatopiłam. tracąc powoli umiejętność zatrzymywania słów dla siebie, a tylko przesyłając je dalej, udostępniając. podbijając statystyki.

po trosze moja głowa pogrążyła się w wyjątkowo niesprzyjających warunkach, które bynajmniej koło żadnej książki nawet nie leżały. przesycona wszystkim tak, że myślałam nie raz, że czoło mi zaraz pęknie z napięcia.

po trosze brakło mi czasu i sił. i oddechu.

do tego bez słowa rozpadł się klub książki. i motywacja spadła już całkowicie.

przez chwilę wydawało mi się, że już nigdy, absolutnie nigdy nie przeczytam żadnej książki więcej. że żaden tekst dłuższy niż kilka zdań pisanych ciurkiem nigdy więcej nie złoży mi się w żadną sensowną całość.

że już nigdy nie będę niczego rozumieć.

na szczęście, przyleciała do mnie z amazona najnowsza książka mojej ulubionej współczesnej autorki. na szczęście, usiadłam na kanapie, wzięłam głęboki oddech, zamknęłam komputer.

i drugi.

znalazłam zakładkę do książek kupioną w seulu.

i czytać zaczęłam.

oh, yes.


how did i even get there?






* ali smith - there but for the
..
.

2 komentarze:

  1. A ja jestem nałogowcem. Czytam każdy śmieć, czytam naklejki, nalepki, gazety, ogłoszenia, ulotki - mam przymus i nakaz. Ludzie pielegnują czytanie, a ja działam jak stary narkoman - byle więcej, cokolwiek, niech mi dadzą...

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja zauważyłam, że głównie gromadzę. Lubię mieć. Nie tylko książki, ale gazety, ulotki i inne, zwłaszcza przywiezione z zagranicy (to zawsze moje najcenniejsze trofea ;)). Tylko z czytaniem potem jest różnie, leży to to potem i zapełnia półki i szuflady. A ostatnio jest najgorzej. Ale chyba odbijam się od dna. :)

    OdpowiedzUsuń