sobota, 18 maja 2013

33

obudziły mnie o świcie ptaki. w pięknych, surrealistycznych majakach, jak za starych czasów, ułożył mi sie w głowie post.

jak za nowych zapomniałam go natychmiast.

ponownie obudziłam się już w wieku chrystusowym.
.

niedziela, 5 maja 2013

kryzys wieku powiedzmy, że średniego

rożne twarze ma kryzys wieku średniego.

w intrydze małżeńskiej eugenidesa (borze, jakże było mi trzeba tej książki, po kryzysie książkowym, jaki ostatnimi czasy przechodziłam - nie za dużo tych kryzysów? - do którego w dodatku dołożyła się ogromniasta książka o dziejach informacji, którą męczę od miesięcy, arcyciekawa, ale objaśniająca po drodze działanie telegrafu, metamatematykę i różnej maści algorytmy, których mój umysł po prostu w większości nie jest w stanie ogarnąć, powodując tylko czytelniczą frustrację. jak miło było nagle w kilka godzin przeczytać 200 stron ciurkiem.) u pewnego profesora kryzys wieku średniego przejawia się fascynacją semiotyką.

ja ostatnio też zaczęłam u siebie diagnozować coś natenkształt kryzysu. ale objawiającego się odkładaniem wszelkich oszczędności z myślą o podróżowaniu (lekceważąc jednocześnie koszty związane z tak przyziemnymi sprawami jak kupno mieszkania). planowaniem kolejnych podróży, zanim zdążę jeszcze odbyć tę już zaplanowaną. i obawą, że nie zdążę w życiu pojechać wszędzie tam, gdzie bym chciała. która czasem przyjmuje wręcz formę paniki.

(choć możliwe, że to jak zwykle zbyt duże stężenie kofeiny we krwi w połączeniu z przepracowaniem, które razem świetnie potęgują objawy pmsa).

podobno do czterdziestki to przechodzi. choć znając moje upodobanie do paniki, będę się długo nią rozkoszować.

tymczasem dobrze było odpocząć w te pięć dni majówkowych i zresetować trochę.

i rozpocząć odliczanie do wielkiej podróży, która ma szansę przynieść chwilę spokoju.