nie, nie chodzi o temperaturę. chodzi o to coś, z pogranicza zapachu i dotyku. dym z kominów zmieszany z tą rześką ostrością, kłującą w policzki. w powietrzu po prostu czuć dzisiaj zimę.
jest niedziela. do naszego karmnika przyleciał dzięcioł. w drodze do sklepu szłam przed nastolatkiem, który z telefonu na cały regulator puszczał "billie jean". ściszył dopiero w biedronce.
poszłam do biedry, żeby przez chwilę nikt mnie nie dotykał.
nie uwieszał się na mnie, na głowę nie wchodził.
nic do mnie nie mówił.