poniedziałek, 27 grudnia 2010

szczęście.

przeczytałam niedawno ciekawy wywiad w wysokich obcasach. z panem, który psychoterapeutów nazywa oszustami i hochsztaplerami. i chociaż zgadzam się z częścią tego, co mówi, nie zgadzam się z uogólnianiem, że terapia to "prostytucja przyjaźni".
a czemu właśnie dzisiaj?

właśnie dzisiaj, po blisko trzech latach, ostatni raz weszłam do małego domku w kurorcie, usiadłam na bordowym fotelu, naprzeciwko drobnej brunetki z grzywką. "pani od głowy", jak lubiłam ją czasem nazywać. nazwy zresztą miałam różne.

i po tych prawie trzech latach, wcale nie myślę, że terapia to "prostytucja przyjaźni" i że "taki sam efekt dała by rozmowa z kolegą przy winie". bo, spójrzmy prawdzie w oczy - który z kolegów, przyjaciół, członków rodziny, może i chce poświęcić nam tyle czasu, by wysłuchać naszych bolączek, żalów, traum, by przeżyć z nami te, czasem tak trudne, emocje, z którymi sami nie umiemy sobie poradzić? zwłaszcza, kiedy każdy ma dosyć swoich własnych, nieogarniętych emocji i przeżyć, by brać sobie na głowę kolejne.
dlaczego więc nie zwrócić się po pomoc do kogoś, kto może to zrobić?

mówię tak, bo chociaż summa summarum na wizyty w małym domku w kurorcie wydałam całkiem pięciocyfrową kwotę - wcale nie żałuję. dzisiaj traktuję to jako najlepszą inwestycję, na jaką mogłam te pieniądze przeznaczyć.

niecałe trzy lata temu przyszłam do małego domku w kurorcie, bo trudne rozstanie otworzyło puszkę pandory. a z niej wysypał się cały kram - żal, ból, poczucie krzywdy, poczucie winy, rozpacz, gniew, i cała plejada lęków. ale dopiero kiedy zaczęłam się im przyglądać, jeden po drugim, obracać w rękach, patrzeć przez nie jak przez kolorowe szkiełka, i układać na swoje miejsca, mogłam zobaczyć te, których wcześniej nie miałam szansy zobaczyć. współczucie, ulgę, samoakceptację, wzruszenie, spokój i... szczęście.

bo okazało się, że szczęście nie polega na wyeliminowaniu smutku. a raczej, na znalezieniu dla niego miejsca. a miejsca mamy przecież całkiem sporo.

myślę, że sama nie doszła bym do tego w wieku trzydziestu lat. chociaż pewnie są i tacy, którym przychodzi to łatwiej.

dzisiaj, ostatni raz wychodząc przez skrzypiącą furtkę na kurortową ulicę, tak naprawdę nie skończyłam terapii. rozpoczęłam jej kolejny etap. ten, w którym żyję sobie dalej, świadoma tego, jak wiele jeszcze pozostało do przeżycia, poukładania i porozwiązywania. i tego, że codziennie dochodzić będzie masa nowego. i że nie wszystko będzie łatwe. a czasem będzie bardzo trudne. ale na tym przecież polega to życie, co nie?

więc po najfajniejszych świętach, jakie przeżyłam w dorosłym życiu (polecam mój ulubiony felieton o wszystko mówiącym tytule "nie bój się świąt bez rodziny".), życzę wam prawdziwie szczęśliwego nowego roku. i tych kolejnych.

a ja... dalej będę pracować nad tym moim własnym, codziennym szczęściem...

7 komentarzy:

  1. POWODZENIA :) I SZCZĘŚCIA :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "do boju" a chyba lepiej napiszę "do akceptacji marsz" ;) oby było dobrze!!!
    pzdr
    k

    OdpowiedzUsuń
  3. ojoj, żebyś wiedział, jaki to bój się szykuje. ale to w następnych odcinkach. a więcej może w jakimś mailiku. bo jak zwykle, jest i o czym, jak się okazuje, 2010 się jeszcze nie skończył... ;)
    pzdr
    k
    :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tym razem po polsku: tytuł mnie jakoś wywołał do tablicy, ale tylko powiem, że wreszcie coś naprawdę na temat – moja summa summarum też pięciocyfrowa, a wciąż się czuję rozbity na proch. Ale poskładam się, wierzę. Dzięki za dobry przykład. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. nie wiem czy dobry ten przykład - dzisiaj sobie myślę, że to mega indywidualna sprawa, że każdy sobie po swojemu składa. chyba nie ma zasady co do czasu, ani summy summarum. ale wierzę, że da się - to najważniejsze. pozdrawiam noworocznie, i w ogóle.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystkim, którzy przeczytali rzeczony wywiad polecam dla odmiany:
    http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35612,9444253,ARTpsychologia_czyli_Anna_Karenina_na_kozetce.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Eee, tym razem podsyłam dobry link: Klikać tutaj.

    OdpowiedzUsuń